Za basiorem stało stworzenie jakiego jeszcze nigdy nie widziałam. Było okropne i najwyraźniej nie było przyjaźnie nastawione.
- Morere... (Giń) - szepnęłam.
Okazało się odporne na magię. Zjeżyłam sierść warcząc groźnie. Nastroszyłam też skrzydła, żeby wydawać się większa. Nagle zaatakowałam. Wgryzłam się w łapę bestii, ale bez problemu mnie strząsnęła. Skoczyłam znowu. I znowu. Za każdym razem potworowi udawało się wywinąć. Tanne przyłączył się do mnie i razem atakowaliśmy. Czasem w tym samym momencie, czasem na przemian. W końcu udało nam się. Bestia legła martwa.
- Jak dobrze, że to już koniec - powiedziałam starając się uspokoić oddech. Nie wiem jak Tanne, ale ja zdążyłam się już trochę zmęczyć.
<Tanne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz