Następnego dnia wstałem i popatrzyłem się wokół. Pinki spała, a wodospad szumiał dziko. Przez chwilę rozglądałem się zdziwiony aż przypomniałem sobie całą wędrówkę.
- Pinki! Musimy iść!- zawołałem
- Mamo! Jeszcze chwilę...- mruknęła wadera i przewróciła się na bok
- Pink! Nie jestem twoją mamą!- zirytowałem się trochę
Wadera coś mruknęła i otworzyła oczy.
- Aaa! To ty Potter- powiedziała
- Lepiej wróćmy, bo jestem nawet głodny- powiedziałem
- Zadbałam oto.- wadera uśmiechnęła się tajemniczo
Sięgnęła łapą do oku i rozchyliła małą torebkę (jakby wpiętą do jej skóry).
- Co? Skąd to wzięłaś - popatrzyłem się dziwnie na Pinki
- Przecież potrafię zmieniać kształt. Więc część z moich polowań noszę tu.- wytłumaczyła mi wadera
Zjedliśmy mięso które miała Pinki i ruszyliśmy w kierunku watahy.
- Fajne masz moce - stwierdziłem
- Tak. A ty masz jakie?- spytała się
- Mogę wyczarować roślinę. Lub się w nią zmienić - wyrecytowałem z pamięci
- Niezłe. - powiedziała wadera i ruszyła trochę szybciej w stronę watahy
- Już jest niedaleko - powiedziałem i znowu (już po raz 17) obejrzałem się wkoło
- Spotkajmy się dzisiaj za 2 godziny - powiedziała szybko wadera i gdzieś pobiegła. Ja wróciłem do jaskini. Położyłem się.
<Pinki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz