Obie ustawiłyśmy się na starcie. Na znak wyruszyłyśmy. Biegłam obok rzeki. Trudno było mi dotrzymać tempo do Moon. Może i byłam bardzo szybka, ale w porównaniu do niej byłam amatorką. Próbowałam przyśpieszyć. Moje łapy w biegu dotykały mokrej od rosy trawy i czasami mniejszych roślinek, takich jak kwiaty. Spojrzałam przed siebie, byłyśmy już blisko grubego pnia. Moon skręciła w prawo, a ja za nią. Ponownie wyostrzyłam wzrok na trasie. Było dużo przeszkód, skakanie trochę nas spowolniło i dało mi przewagę, którą nie cieszyłam się długo, bo zaraz jak skończył się ten długi odcinek Moon ponownie mnie wyprzedziła. Biegłyśmy, pokonywałyśmy przeszkody i nawzajem się wyprzedzałyśmy. Pierwsza i tak była Moon, ale nie był to wyścig, tylko trening.
- Szybka jesteś! - ledwo dyszałam.
- Dzięki, ty też! - odpowiedziała również zdyszana.
- Może pójdziemy coś zjeść?
- Ok, jestem głodna. - obie wybrałyśmy się do Pradawnej Puszczy. Naszym celem był daer. Biegłam po jednej stronie, a Moon z drugiej. Skoczyłam na szyję zwierzęcia i zaczynałam wgryzać się coraz mocniej. Zwierzę próbowało się wyrwać i na początku mu nie wychodziło, ale nie jestem zbyt wytrzymała i spadłam. Widziałam jak Moon robi to samo i powala ofiarę. Podeszłam i dołączyłam się do jedzenia. Po tym udanym polowaniu położyłam się i czekałam na reakcję Moon.
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz