- Co jest?- zapytałam na widok niezdecydowanej miny wadery.
- Nic...nic Franka obeszła mnie kołem
- Acha. To ja idę- powiedziałam i ruszyłam w stronę czegoś przypominającego zwierzaka
- Ja też idę!- zawołała
,, Jak dziecko "- pomyślałam
Podeszłyśmy do zwierzaka.
- Jaki słodziak!- zawyłam
Był brązowy. Przypominał wiewiórkę, ale miał za duże uszy i niepozorną kitę.
Na nasz widok podbiegł do nas i zaczął się łasić. Jak kot. przeciągnęłam łapą po sierści. Przytulił się do mnie.
- Nazwałam bym ją ,, Kama".- odezwała się po chwili milczenia Franka
- Dobry pomysł.- poparłam ją - Weźmy ją do watahy.
- Oki!- zawołała Frania i razem ruszyłyśmy do watahy trzymając Kamę. Ona zaś wtuliła się w futro Franki i zasnęła, chrapiąc głośno.
<Frania?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz