- Artan! - Dlaczego ten piekielny jednorożec musiał się na nas rzucić?! - Artaaan!!! - To wszystko moja wina! Gbybym wtedy... A on rzucił mi się na pomoc... Nayla gdzieś się zgubiła... A on może już nie żyć!
- Artan! - wiem że jest już za późno, ale nie przestaje go wołać. Nie mogę... Po tym co dla mnie zrobił... Po tym kim dla mnie był... Po tym co JA mu zrobiłam...
- AARTAAAN!!!- Zasłabłam. Bół po wymuszonym przez emocje Szale zwalił mnie z nóg. Wiewiórka z rogiem na czole zaczeła się ze mnie śmiać. Gdy próbowałam ją dorwać, uciekła z piskiem. No tak. Przecież jestem teraz jak rozgrzany toster. Zapomniałam.
Znowu upadłam. Teraz jednak nie wstałam. Nie próbowałam uciec. Nie chciałam. Nie mogłam. Nie potrafiłam. Chciałam już tylko umrzeć. Straciłam Naylę. Straciłam przyjaciół. Straciłam ojca. Spowodowałam śmierć brata...
- Artan...- Na więcej nie mogłam się zdobyć.
Coś poruszyło się w krzakach. Spojrzałam w tamtą stronę. Przyglądał mi się czarny wilk. Jego oczy były piękne, ale było w nich tyle okrucieństwa, obojętności i bólu, że bardzo trudno było w nie patrzeć. Poruszyły się i zniknęły.
Nagle z ciemności wyskoczyły dwa jasne wilki. Po sposobie poruszania się poznałam że to wadera i basior.
- Kim jesteś? - Spytał błękitny wilk. To było do mnie? Chyba tak.
- Jestem Luna - Pewnie wyglądam jak siedem nieszczęść przy tych pięknych wilkach.
- Co się stało? Zgubiłaś się? - Tym razem odezwała się wadera. Jest ode mnie młodsza, a jednak mam wrażenie że to ja jestem dzieckiem, a ona dorosłą wilczycą.
- W pewnym sensie. Nie znam tego miejsca. Straciłam watahę. - Czułam się tak głupio jakbym naprawdę była dzieckiem.
- Jestem Selia. A to jest Tanne. - wskazała na basiora.
- Czy... Czy moglibyście zaprowadzić mnie do Alf? Do Alf waszej watahy? - Zaświtała mi nadzieja. Może... Może mnie przyjmą?
- Masz szczęście. - uśmiechnęła się do mnie - To my nimi jesteśmy. - Zbaraniałam. To ONA jest Alfą? To znaczy nie mam nic przeciwko, ale... Spodziewałam się kogoś innego...
- Czy... Czy moglibyście mnie przyjąć? Nie mam nikogo. - To chyba prawda.
- Jasne.- Chyba polubię Selię.- Chodź z nami.- Poszłam za nimi. Iskierka nadziei zmieniła się w wątły płomyczek.
<C.D.N. Luna>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz