- Naturalnie - powiedziałam - Czy mógłbyś poczekać w sali audiencji?
Wskazałam mu kierunek. Skinął i posłusznie wszedł do sali. Ja udałam się do kwater mieszkalnych. Przejrzałam raporty. Nie mamy strażników. Prawie nie wiem co dzieje się na granicach watahy.
- Jesteś Tanne? - spytałam go
- Tak - odpowiedział. Uśmiechnęłam się widząc jego niepewną minę
- Nie obawiaj się mnie... - zaczęłam
- Dlaczego tutaj tak pusto? - odważył się zapytać
- Wielu mnie opuściło. A i teraz nikt się nie udziela - powiedziałam smutno - Ale do rzeczy. Nasza wataha nie ma strażników. Mógłbyś zrobić obchód po terenach? Pamiętaj tylko, że granice są bardzo rozległe i w niektórych miejscach to bardzo trudny teren. - powiedziałam wręczając mu mapę.
<Tanne?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz