Podejmę wyzwanie. - Powiedziałem próbując pokazać odwagę. Nie bałem się jej, nie bałem się alphy. Ale ona tak to zrozumiała. Musiałem to jakoś odkręcić. Podobała mi się. Była piękna. Miała dzieci ale jestem gotowy je adoptować. Mam nadzieję, że kiedyś będziemy razem. Patrzyłem się w dól gdy nagle otrząsnąłem się z tego. Arcanum uśmiechała się do mnie. Zrobiło mi się dziwnie ciepło. Szybko się uśmiechnąłem.
- Emm… Jeżeli chcesz mogę wyjść? - Powiedziałem skromnie.
- Możesz, jeżeli chcesz ruszyć. - Powiedziała ciepło ale nie chciałem się narzucać. Pożegnałem się z nią i wyszedłem. Deszcz znowu kropił. Udałem się na polowanie. Powoli stąpając w pradawnej puszczy natknąłem się na Rakshę. Jestem w tych okolicach od niedawna ale z tego co wiem jest dość rzadka. Ciesząc się zdobyczą upolowałem ją. Oczywiście po prostu rzuciłem się je na gardło. Nie jestem dobry strategicznie więc poluję na mniejsze stworzonka. Zjadłem zdobycz i wyruszyłem. Nie powiem, że droga była łatwa ale szedłem na przód. Mam wielkie ambicje, które trzeba jakoś spełnić. Nie jest to łatwe ale jeśli się powie A trzeba powiedzieć B. Tak mawiała moja mama. Myśląc o tym łzy jakoś same zaczęły mi lecieć. Nie musiałem się powstrzymywać. Nikogo tu nie było. Nagle coś usłyszałem. Odwróciłem się i zobaczyłem…
- Arcanum? - Wrzasnąłem nie patrząc jej w oczy. W końcu zobaczyła by moje łzy. Grzebałem chwilkę łapą w ziemi
- Sprawdzam twoją misję. - Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Zacząłem uciekać. Nie biegłem daleko w końcu moja misja nie mogła się zmarnować. Zatrzymałem się. Arcanum jednak mnie dogoniła.
- Przepraszam cię ale… to ty mówiłaś ,,Każdy powinien mieć drugą szansę.” więc daj mi ją lub pozwól dokończyć zadanie. - Błagałem nie dając jej dojść do słowa.
<Arcanum?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz