Byłem okropnie zawstydzony. Mi i jej chyba nie wyjdzie. Muszę znaleźć kogoś innego. Na razie trzymać się będę pierwszego planu. Co ja mam jej powiedzieć? Dlaczego ja mam ciągle ciężkie życie. Zachodziło słońce. Musiałem coś zjeść. Czy wilk taki jak ja powinien się tak zachowywać. Nagle zaczęło mnie coś atakować. Nie wiedziałem co to. Było ciemno. Arcanum już nie było. Byłem ciężko ranny. Nagle omdlałem.
Obudziłem się w dziwnym i oświetlonym miejscu. Obok mnie leżały przeróżne mikstury. Wstałem i postanowiłem ruszyć. Wróciłem do domu. Wykonałem misję! Pod koniec podróży. Już na terenie watahy zasłabłem. Przewracając się poszedłem do Arcanum.
- Na granicach są jakieś dziwne stwory. Zaatakowały mnie… - Powiedziałem ciężko dysząc. Arcanum chwilę patrzyła na moje liczne rany. W końcu powiedziała:
<Arcanum?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz